Znam go, jako człowieka zwykle spokojnego, filistra, lubiącego dobre cygaro, szklankę piwa i ognisko domowe.
— Skąd ci się wzięła ta wściekłość, ta energja? — pytam.
— Well — to business. Gdybym inaczej mówił, straciłbym posadę.
Piastuje urząd polityczny, zależny od stronnictwa, którego broni.
W dziennikach przed wyborami pełno rewelacji zjadliwych, oskarżeń okropnych. Czytając pisma jednego stronnictwa, zdawałoby się, że członkowie stronnictwa przeciwnego to banda zbrodniarzy, dla których stryczek byłby dobrodziejstwem.
Odbyły się wybory, przeciwnicy zwyciężyli. I oto w tych samych pismach, co na nich suchej nitki nie zostawiły, znajdujemy portrety ich i życiorysy sympatyczne.
Business nakazywał wymyślać przed wyborami, business nakazuje przyjmować przegranę z rezygnacją i wesołą twarzą.
Tworzy się syndykat, w Ameryce trustem zwany. Promotorowie skonsolido-
Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.