Anglicy mają zamiar wprowadzić je u siebie, mianowicie w Londynie, gdzie gmach taki ma stanąć na nowej ulicy, łączącej Strand z Holbornem.
Ale i tam, jak w miastach amerykańskich, istnieje city. U nas tego niema, u nas więc sky-scrapers, podziwu godne ze względu na swoje rozmiary, szpecące jednak miasto, znoszące wszelką proporcję w budowlach, rażące oczy i zamieniające ulice w głębokie wąwozy, nie powstaną chyba nigdy, a przynajmniej nieprędko.
Zresztą „drapacz niebios” nie zgadza się z charakterem naszym. Myśl nasza płynie wolno, równo, ociężale. Szeroko rozkładamy się łokciami przy pracy, szeroko też rozsiadły się gmachy i biura nasze. Pracując myślemy o obiedzie, fotelu i pantoflach, to też home nasze musi być blizko biura. Nienawidzimy, gorączki, pośpiechu, skoków i przemian gwałtownych, to też festina lente jest zasadą naszą.
Amerykanin drwi z tego wszystkiego, drwi i z nas także. Jakaś olbrzymia śmiałość, potęga, pragnienie postawienia na
Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/59
Ta strona została uwierzytelniona.