macjami, na rzecz wdów i sierot po marynarzach.
Pierwszy przemówił jen. Porter. Mowę jego przyjęto oklaskami.
Przyszła kolej na senatora Depew.
— Ladies and gentlemen — zaczął — jestem w wielkim kłopocie. Przygotowałem był śliczną mowę, ale oto, ku największemu zdziwieniu memu, mowa ta słowo w słowo odbiła się dopiero co o uszy moje. Doprawdy, nie chcę zbyt głęboko wnikać w przyczyny dziwnego tego zjawiska. Powiem tylko, że jenerał i ja zajmujemy jedną kajutę i choć nie twierdzę, że jenerał wykradł mi szkic mowy, to jednak...
Nie mógł mówić dalej, bo słuchacze-amerykanie pokładali się ze śmiechu. Pewien za to anglik odezwał się głosem grobowym:
— Nie widzę powodu do śmiechu. Postępek jenerała nie jest dżentelmeński!
Słowa te, ku zdziwieniu anglika, powiększyły jeszcze bardziej wybuchy śmiechu amerykanów.
Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/73
Ta strona została uwierzytelniona.