Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

souri ożywioną arterją komunikacyjną, a po obu jej stronach powstają coraz to liczniejsze miasta i kolonje.
Odkrycie bogactw mineralnych w górach Skalistych potęguje jeszcze bardziej napływ przybyszów na daleki zachód, pomimo ciągłych napadów Indjan, protestujących z bronią w ręku przeciwko wdzieraniu się bladych twarzy na ich terytorja myśliwskie.
Im większe znajdowano tam bogactwa, tem uporczywiej napływały rzesze, żądne łatwego zarobku; tem częściej też powtarzały się napady rozgoryczonych plemion indyjskich.
Nie miejsce tu wchodzić w szczegóły tych walk, w których pomimo całej dzikości i okrucieństwa Indjan musimy przyznać im wiele słuszności. Wystarczy, gdy zaznaczymy, że dopiero na początku ósmego dziesiątka lat ubiegłego stulecia ustały one po wzięciu do niewoli na północy wodza Siuksów, SittingBulla, a na południu — wodza Apaczów, Hieronima, dwóch najwytrwalszych i najzręczniejszych wojowników indyjskich w drugiej połowie XIX wieku.