lenie zachowuje obyczaje i zwyczaje odziedziczone po przodkach, nie może zrzucić z siebie powłoki, w jakiej przybyło z za oceanu.
Młodsze natomiast nie związane jest niczem z krajem rodziców swoich. Od najmłodszych lat otacza je atmosfera życia energicznego, pełnego gorączki, bez żadnych różnic klasowych. Takiemu dziecku polskiemu rówieśnicy amerykańscy wmawiają, że niema kraju większego i potężniejszego, jak Stany Zjednoczone. To samo słyszy w szkole, to samo czyta w dziennikach, bo, już jako kilkunastoletni wyrostek, pochłania dzienniki. Uczy się dalej od rówieśników swoich, że aczkolwiek pa (ojciec) i ma (matka) dali mu życie, on jednak z chwilą, gdy na siebie zarabia, nie potrzebuje im ulegać. Uczy się zajmować sportem i polityką, z której czyni sobie także rodzaj sportu, bo i w polityce może grubą stawkę wygrać, choćby nie miał żadnego wykształcenia. Spryt, zręczność, bezczelność wystarczą. Widzi to codziennie dokoła.
Jeżeli wreszcie pragnie się kształcić —
Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/77
Ta strona została uwierzytelniona.