Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/8

Ta strona została uwierzytelniona.

się niemieckie towarzystwa okrętowe, którym właściciele gruntów teksaskich płacili komisowe za dostarczanych im emigrantów. Nie mniej jednak chęć zysku na sprzedaży kart przejazdu za ocean — niewoliła właścicieli okrętów niemieckich do jak najszerszego rozprzestrzeniania owych reklam zamorskich.
Nie dziw przeto, że zawędrowały one i na Śląsk Górny, i że tam wśród ludu znalazły chętnych do sprobowania szczęścia na drugiej półkuli. Kilkadziesiąt rodzin włościan śląskich porzuciło swe pielesze i po długiej, uciążliwej wędrówce przez ocean na okrętach żaglowych, zawinęło do portu Galveston, skąd natychmiast zostały wyprawione do południowych okrain stanu Teksas, w okolice miasteczka San-Antonio.
Tam to wśród dziewiczych stepów, niemych świadków odwiecznych wojen dzikich plemion indyjskich i wędrówek ogromnych stad bizonów, powstały pierwsze osady włościan polskich na ziemi amerykańskiej.
Warunki były nader trudne: niebezpieczeństwo z powodu sąsiedztwa Indjan