Strona:Stefan Barszczewski - Polacy w Ameryce.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.

grają, lepiej nie pytać. Dobra chęć wystarcza nieraz za uczynek, zwłaszcza gdy ma cel szlachetny na widoku i wyrabia w amatorach znajomość języka polskiego.
Niejednokrotnie już w szczupłej garstce inteligencji naszej, przebywającej za oceanem, powstawała myśl założenia stałego teatru polskiego. Projekt ten za każdym razem upadał i bezwątpienia wznowienie go nie wyda lepszych rezultatów, bo na przeszkodzie stoi przedewszystkiem zbyt nizki stan umysłowy ogółu wychodźtwa naszego, następnie podział jego na obozy i oboziki, zwalczające się nawzajem do tego stopnia, że co jeden postanowi, to drugi potępi z pewnością, wreszcie opór towarzystw i kółek, urządzających przedstawienia na korzyść własną, prócz wielu innych przyczyn, których tu wyliczać nie będę.
Podczas lata panują wszechwładnie wśród wychodźtwa wycieczki do parków lub za miasto. Od maja do października niema literalnie święta i niedzieli, by to lub owo towarzystwo polskie nie urządzało pikniku na świeżem powietrzu.
Bardzo wiele towarzystw amerykań-