zadatku. Wychodźca staje się tedy właścicielem upragnionej siedziby, jest, jak w „starym kraju”[1], na własnych śmieciach, we własnem obejściu.
System taki ma strony dodatnie, potęguje bowiem oszczędność, zapewnia kąt na stare lata, przynosi jaki taki dochód, jeżeli dom jest na dwie lub trzy rodziny. Ma jednak i strony ujemne, bo wychodźca, stając się zależnym od przedsiębiorcy, chwyta się bylejakiej pracy, pracuje w jak najgorszych warunkach, i gdy przedstawiciele innych narodowości dążą do poprawienia bytu swego, do wywalczenia sobie lepszych warunków u pracodawców, on trzyma się zdala od tych usiłowań, by zarobku nie stracić, by mieć czem zapłacić ratę miesięczną. Bywa skutkiem tego pogardzany i znosić musi wiele nieprzyjemności ze strony towarzyszów swych Amerykanów, Irlandczyków lub Niemców.
Pod innym jeszcze względem chciwość
- ↑ The old country — tak nazywają powszechnie wychodźcy kraj swój rodzinny.