Strona:Stefan Buszczyński - Kraszewski więzień i Niemcy.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzieniec przybyły do Krakowa z odległych zakątów Polski, gdzie barbarzyńskie urządzenia nie dozwalają mu poznać ojczystych dziejów, ojczystej literatury, wstępuje do Jagiellońskiego uniwersytetu umyślnie, aby zaczerpnąć światła, prawdy, w tej skarbnicy wiedzy pod wpływem wolnych ustaw, wiedzy oczyszczonej swobodnem tchnieniem. Spodziewa się znaleść to co mu wzbronionem było dotąd przepisami oficjalnej oświaty, według carskiego ukazu. Wchodzi do auditorium z bijącem sercem, z usposobieniem czci dla profesora, którego widzi przed sobą. Cóż słyszy? To co już czytał w fabrykowanych aktach archeologicznej moskiewskiej komissji, w kłamliwych sprawozdaniach, w zmyślonych opowiadaniach kazionnych historjografów, w wykładach profesorów ziejących nienawiścią na nasz naród, w dziennikach redagowanych z natchnienia rządu, albo przez szkołę Katkowa!... Widzi że ci pisarze, którymi on pogardzał, którymi pogardzają uczciwsi ich towarzysze, chociaż do nieprzyjacielskiego należący obozu, że ci mniemani uczeni wychowani w fabrykach carskich urzędowej oświaty, tu służą za źródła do dziejów Polski, cytowani jako powagi z całą powagą doktorskiej uczoności!... Słyszy jak dzieje ojczyste obrzucają błotem na katedrach uniwersytetu, jak wyszydzają wieszczów naszych! Zadaje pytanie: „Dlaczego stawiają pomnik Mickiewiczowi a oskarżają go o szkodliwy wpływ na młodzież, o rozbudzanie w niej zapału, a śmieją się z niego że on śpiewał „o kraśnym wianku i zielonym badylku,“ a zarzucają mu „nielogiczność“ w Odzie do młodości. Dla czego członkiem komitetu w celu wystawienia mu pomnika, jest panslawista, człowiek szydzący z marzeń, z męczenników Polski, wróg wszelkiego zapału! Przypomina sobie jak słyszał od ojca że profesor Osiński na katedrze w Warszawie powiedział iż „w łeb sobieby strzelił gdyby tak pisał jak Mickiewicz“. On, co jeżdżąc na koniku jeszcze, umiał już na pamięć Pieśni Janusza i wyjątki z Pieśni