Strona:Stefan Czarnowski - Ludzie zbędni w służbie przemocy.djvu/1

Ta strona została uwierzytelniona.



PROF. STEFAN CZARNOWSKI
Ludzie zbędni
w służbie przemocy


Słusznym, aczkolwiek symplistycznym w ujęciu, jest pogląd, że drobnomieszczaństwo, zagrożone postępami proletarjatu, dostarcza t. zw. podstawy masowej faszyzmowi, będącemu formą ustrojową, w której wyrażają się najpełniej dążenia monopolistycznego kapitalizmu doby dzisiejszej. Jednakże, nawet po wprowadzeniu niezbędnych precyzyj i poprawek, któreby wymieniony pogląd podniosły do godności teorji, pozostanie w niej nieuwzględnione zagadnienie warunków zwycięstwa faszyzmu. A wiemy, że zdolny on jest zwyciężać nawet w krajach bogatych w proletarjat wielkoprzemysłowy, niezmiernie liczny, klasowo uświadomiony i doskonale zorganizowany. Byliśmy tego świadkami w Niemczech.
Nie mamy zamiaru rozważać na tem miejscu wszystkich tych warunków. Ograniczymy się rozmyślnie do omówienia tylko jednego z nich, zdaniem naszem bardzo ważnego, jeśli chodzi o materjał ludzki, z którego faszyzm wykuwa sobie narzędzie walki i zwycięstwa. Jest nim istnienie dostatecznie licznego „marginesu“ społecznego — by użyć terminologji Thrashera, — t. j. dostatecznej liczby jednostek zdeklasowanych, nie mających określonego społecznego statutu, z punktu widzenia produkcji materjalnej i intelektualnej uważanych za zbędnych i za takich uważających się. Pojęcia marginesu społecznego nie należy mieszać z pojęciem lumpenproletarjatu. Margines obejmuje bowiem jednostki i nawet całe grupy, których do lumpenproletarjatu zaliczyć niesposób. Obok włóczęgów, obok ludzi, żyjących z dorywczej pracy, a więcej z dobroczynności, mieszczą się na marginesie społecznym zawodowi przestępcy; mieszczą się także ludzie uczciwi, którzy, mówiąc potocznie, z jakichkolwiek powodów „nie znajdują sobie miejsca na świecie“; a więc zarówno młodzież z rodzin robotniczych daremnie poszukująca zatrudnienia, jak drobnomieszczańscy dyplomanci szkół wyższych, niewiedzący co począć ze swemi dyplomami, czy poszuku-