Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/19

Ta strona została przepisana.

czy jakiś przyrząd, ciemnym suknem okryty, do aparatu fotograficznego podobny…
— Aha! jesteście, chłopcy!—zawołał, widząc zbliżających się Janka i Władka—to wybornie… Jadzia już od dwóch godzin mi towarzyszy…
— A wujaszek śniadania nie jadł?
— Spożyję później… Mam na to dość czasu… A doświadczenia z moim „rado-fono-foto“ nie dają mi spokoju…
— Rado-fono-foto? — powtórzyli chłopcy.
— Tak nazwałem z cudzoziemska mój wynalazek… Po polsku nazywam go po prostu: rado-dalekowidzem. Jest to, moi drodzy, ulepszony kinematograf, za pomocą cudownego radu, ciała promieniotwórczego, wynalezionego przez wielką naszą rodaczkę Curie-Skłodowską… Ja pierwszy wpadłem na myśl zastosowania radu przy odtwarzaniu w aparacie kinematograficznym obrazów ludzi, miast, gór, rzek, dolin, zwierząt i t. p. Szczęśliwe to zużytkowanie szczególnych wyjątkowych własności tego ciała, pozwala nam w każdej chwili wywoływać, jak na zaklęcie czarodziejskie, obrazy, jak najdalszych okolic kraju w promieniu kilkudziesięciu, a nawet stu mil kwadratowych… W dziedzinie odkryć telegraficznych tylko Włoch Marconi podobnym wynalazkiem poszczycić się może. Mój rado-dale-