Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/82

Ta strona została przepisana.

koju i szczęścia w Olszewie. Zaskarżyliśmy Niemca — zabójcę.
Rozpoczęły się pruskie śledztwa, zjeżdżania żandarmów, rewizye, badania świadków. Znaleźli się ludzie źli, którzy na korzyść Niemca w sądzie zeznawali. Sąd wyraźnej winy tego ostatniego nie uznał i jeno z Olszewa przeniósł go na inną posadę, ale kędyś daleko, aż nad granicę śląską.
Córka moja, która od lat trzech wdową była, tak śmierć męczeńską Jasia boleśnie odczuła, w taką rozpacz wpadła, że niebawem rozchorowała się i zmarła.
Zostałem sam z sierotką Hanusią. Ofiarowałem Bogu, który na krzyżu większe, niż ja, przecierpiał męczarnie, to wielkie moje nieszczęście i w pracy oraz modlitwie szukałem ukojenia.
Na mogiłach Jasia i matki jego już zaczęły białe lilie wyrastać, gdy nowy nauczyciel, przysłany do Olszewa, postanowił budowę nowej szkoły niezwłocznie rozpocząć. Zaraz wpadła mu w oko nasza zagroda, że to na wzgórku i w pobliżu starej szkoły się znajdowała. Jednego dnia mówi do mnie:
— „Ile chcecie za wasze śmietnisko i budę?… Wraz z gruntem sprzedać możecie rządowi… Zapłacą wam dobrze, bo nowa szkoła w tem miejscu musi być zbudowana“.