— Nie! mój był robotnikiem, uciułaliśmy sobie trochę grosza i kupili przed trzema laty to gospodarstwo. Naprzód mieszkaliśmy w stodole, wypędzili nas ztamtąd. Kupił więc mąż tę ruderę, ale patrz pan, ona się cała rozłazi. Będzie nam bieda zimą.
— A to co? — pytam, spostrzegłszy tuż przy wozie gruzy nasypu, przypominającego kominek polowy.
— A dyć my tam gotowali sobie strawę, ale przyszła policya i rozrzuciła nam ten piec, a teraz mój został za to skazany na 30 marek kary; czem ją zapłacimy, nie wiemy.
Z całą gotowością pokazuje mi Drzymalina wnętrze wozu, objaśniając, że okna dopiero Drzymała wstawił. Koło uszu czuję przeciąg powietrza. Nic dziwnego, toć szpar pełno, a na dworze wiatr.
∗ ∗
∗ |
Oto do czego doszła zaciekłość pruska… Oto jaką walkę muszą toczyć Polacy na odwiecznych swoich siedzibach z zaborczymi, okrutnymi Niemcami…
Oby Bóg dał opamiętanie tym wrogom wszystkiego co polskie i słowiańskie! Niechby sobie przypominali to święte przykazanie Boże: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego.“