Naród jednak okazał się tak silny i zdrowy, że wszelkie zakusy germanizacyjne odpierał i odpiera mężnie, pewny, że zażartość niemiecka wcześniej czy później własną swoją niemocą się zadławi. Wówczas to powstały liczne stowarzyszenia polskie, popierające nasz przemysł i handel, ogniskujące się w Towarzystwie przemysłowców. Polski bank parcelacyjny począł skuteczniej działać, kasy pożyczkowe energiczniej funkcyonować. Jednocześnie powstał żłobek dla biednych dzieci polskich, bezpłatne czytelnie polskie, wreszcie kółka śpiewacze szerzące polską pieśń, gdyż w Wielkopolsce było już tak źle, że nawet śpiewać zapomniano. Prócz pism poznańskich poczęto wydawać szereg pism prowincyonalnych ludowych, które stojąc na straży spraw polskich, uświadamiały mieszkańców o ich prawach. Prasa polska stała się tam prawdziwą strażą nad Wartą, pilnie baczącą, aby utrzymać wspólność myśli, braterstwo, a co najważniejsza — ducha narodowego. Niemcy odpowiadali na to nowym uciskiem: wydalali polaków nawet z najskromniejszych stanowisk, zajmowanych dotąd na pocztach, kolejach i t. p., nawet woźnym nie mógł być polak, bo posady te obsadzano niemcami, sprowadzanymi głównie z nadreńskich prowincyj. Oburzającem było usunięcie polaków lekarzy ze szpitali i sanatorjów. Niemcom lekarzom przyznano specyalne dodatki pensyjne, polakom zaś zarobek uniemożebniono. To
Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/135
Ta strona została przepisana.