Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/15

Ta strona została przepisana.

zaś broniąc się, odpierali napastników. Ale że nigdy nie łączyli się pod wodzą jednego ku wspólnej obronie, nie mogli przeto podołać skupionej przemocy wrogów. Niemcy też coraz bardziej wdzierali się w posiadłości Słowian, opornych mordowali, mienie ich niszczyli i wcale nie kryli się z zamiarem zawojowania całej Słowiańszczyzny. Jedyną przeszkodą w ostatecznem spełnieniu tego postanowienia stanowił silny związek Słowian pod Piastami. Związek ten ciągle wzmagał się, wcielając w siebie coraz nowe gminy i tym sposobem rozszerzył swe granice aż po Odrę.
— Ta pogańska zgraja, — mówił ów morderca niemiecki Gero o Słowianach,—myśli stawić nam opór. Trzeba im poobcinać łapy, wyrwać kły i rogi i raz zniszczyć wszelkie wojenne ich zachcianki. A kto tam przewodzi teraz Słowianom w Gnieźnie?
— Mieszko zwany inaczej Mieczysławem — odrzekli dworzanie. Jest to syn Ziemiomysła, czwarty już potomek Piasta, prostego rolnika, który po Popielu na księcia został wybrany.
— Ha! ha! — roześmiał się Gero szydersko. — Tym poganom się zdaje, że pług a berło książęce lub miecz rycerski, to jedno i to samo. Zaraz mi posłać do tego Mieszka czy Mieczysława wezwanie, aby złożył hołd naszemu cesarzowi Ottonowi Pierwszemu i uznał zwierzchni-