Matka. Dziecko!
Ksiądz (kładąc jej rękę na głowie). Już orędowniczka.
Matka (rzuciła się na ciało, po chwili zrywa się). Zbóje!—zabili, zabili—ostatnią pociechę!…
Ksiądz (uroczyście). Bądź wola Twoja!
Matka. Nie, nie! to nie Boska wola, — Bóg nie zabija!
Ksiądz. Bóg wskrzesza. Słyszałaś z jej ust, dokąd szła? kto ją wołał? Ona bez winy…
Matka. Bez winy!
Ksiądz. I odpuść nam nasze winy…
Matka. I odpuść nam nasze winy…
Ksiądz. Jako i my odpuszczamy…
Matka. Nie, nie, nie mogę!
Ksiądz (z naciskiem.) naszym winowajcom.
Matka (pada na kolana i powtarza…) naszym winowajcom! (kryje twarz w dłonie).
Ksiądz: I nie wwódź nas na pokuszenie…
Matka (zrywa się w największem uniesieniu z wzniesionemi w górę ramiony). Ale nas zbaw ode złego.
Ksiądz i lekarz. Amen.
Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/150
Ta strona została przepisana.