Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/26

Ta strona została przepisana.

Gdy cesarz Henryk V odebrał tę odpowiedź, wpadł w gniew straszny i zawołał w wielkiem uniesieniu:
— Psie pogański, warczysz i szczekasz zuchwale, zapomniawszy na kogo zęby wyszczerzasz, ale ja cię zmuszę do opamiętania i choćbym nie wiedzieć ilu ludzi miał stracić, pomszczę zniewagę i do posłuszeństwa przymuszę!
Rozpoczęły się też zaraz w cesarstwie przygotowania do wojny, ale i Bolesław nie pozostał bezczynny. Opatrywał zamki, pomnażał załogi, ściągał ludzi, zbroił ich, wprawiał do szyku wojennego i jednego dnia nie zaspał w nieczynności. Nadbiegający gońce od granicy przynosili ciągłe wieści bardzo niepokojące; powiadali, że rycerstwa jak mrowia gromadzi się przy cesarzu, że wszyscy od stóp do głów, zakuci w żelazne zbroje, że ziemia aż drży pod kopytami dzielnych rumaków. Bolesław wszystkie te wiadomości przyjmował w milczeniu, nie przestraszał się niemi, nie upadał na duchu.
Wreszcie przyszły wieści, że Henryk V przekroczył granicę razem z Czechami i wszedł na ziemie Szlązkie. Wszedłszy do Szląska, Niemcy byli pewni, że zaraz zewrą się z wojskiem Bolesława, tymczasem w całej okolicy i wieści o nim nie było. Lud, uprzedzony o napadzie, ukrył się z dobytkiem w niedostępnych miejscach, zostawiając siedziby na pastwę nieprzyjaciela. Ośmielony brakiem oporu, Henryk