Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/28

Ta strona została przepisana.

Po dłuższym wypoczynku rozkazał cesarz Henryk porzucić Bytom a posunąć się ku Odrze, nad którą po drugiej stronie stała warownia Głogów, otoczona również murami, rowami i palisadą. Pochód ten był bardzo uciążliwy. Droga szła lasami pełnemi błota i trzęsawisk, a nadto drogę zawalały kłody drzewa i różne zawały i przeszkody, które z wielkim mozołem trzeba było usuwać. Wojsko szło naprzód, spodziewając się co chwila spotkać z hufcami Bolesława; nigdzie ich jednak nie było, chociaż przeczuwano, że idą jego śladem. Przytem na moczarach spotykano rozkopane groble, na strumieniach pozrywane mosty. Wszystkie te przeszkody niezmiernie nużyły i zniechęcały wojsko.
Nareszcie Niemcy podstąpili pod Głogów. Już mieszkańcy wchodzili z nimi w umowę, gdy Bolesław przysłał do nich swych gońców z temi słowy:
— „Lepiej i szlachetniej od miecza zginąć za ojczyznę, niżeli w poddaństwo obcym oddać się! Trwajcie w męztwie, a przyjdę wam z odsieczą.“
Okrutny Henryk, widząc że miasto nie chce się poddać, użył strasznego sposobu, na jaki tylko nikczemny wróg zdobyć się potrafi.
Schwytawszy podstępem dzieci polskie, powierzone mu jako zakładnicy, powiązać je kazał u szczytu wież (ruchomych) oblężniczych, aby dzielni obrońcy Głogowa pierwej zabili własne