Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/48

Ta strona została przepisana.

chcą przeszkodzić harcom bezużytecznym. Nie luźny hufiec na stronie, lecz chwiejąca się już ława wojska polskiego była stosownym celem ataku.
Sam Ulryk tedy kopią i krzykiem „Herum! Herum!“ powstrzymał swoich od natarcia na króla, i pognał natomiast z chorągwią w tłum bitwy. Z głowy szczęśliwie ocalonego króla stoczyło się niebezpieczeństwo na jego coraz bardziej ściskaną armię. Znalazła się ona teraz w ostatniej cieśni. Z przodu parło zwycięzkie czoło nieprzyjacielskie, z prawa gniotły powracające z litewskiej pogoni pułki, z lewa uderzył sam Mistrz Wielki z całem świeżej rycerstwem.
Zaatakowana przez W. Mistrza część armii polskiej straciła na chwilę ducha. Tłomaczono się później, iż uderzające hufce chełmińskie miało podobieństwo do wojsk litewskich, jakoby powracających z początkowej rozsypki. Dlatego ociągnęła się kolumna polska z należytem onych przyjęciem, podobna tem w oczach krzyżackich do wojska mającego się poddać. Uszczęśliwieni tem Niemcy, równie szczęśliwi na innych punktach, mniemali się po raz drugi panami bitwy. Wzdłuż całej linii bojowej zagrzmiała zwycięska pieśń Krzyżactwa: „Christ ist erstanden! Cieszmy się, bracia, w Bogu, że przytarł poganom rogu! Chrystus zmartwychwstał!
Wtedy wystąpił z lasu ostatni hufiec królewski. Składały go w znacznej części roty