nie tracili nasi żadnego ciosu napróżno. Polska i Litwa godziła przedewszystkiem w białe płaszcze zakonne, po których upadku musiała sama przez się upaść też bitwa; Tatarstwo, swoją z nad Worskli znaną nam sztuką, ubijało głównie konie rycerstwu. W powiększającym się z każdą chwilą nacisku obudwóch skrzydeł polskich, z zwężającej się z każdą chwilą cieśni teutońskiej, zniknęła Krzyżactwu wszelka nadzieja zwycięztwa.
Przerzedzona kupa Krzyżactwa musiała w tem ściślejszy zwinąć się kłęb. Okrążająca go tęcza wojsk polskich i litewskich w tem ciaśniejsze garnęła Niemców objęcia. Przed ostatecznem zawarciem się „saku“ w koło Krzyżactwa, radzono W. Mistrzowi ustąpić ze szczątkiem niedobitków. Ale mistrz Ulryk, strącony dziś dwukrotnie ze szczytu zwycięztwa, wściekły tryumfem wzgardzonej przez siebie „tłuszczy“, tknięty w samo serce odstępstwem swoich, za wszystkie poprzedników występki ukarany dzisiejszym dniem, nie widział już zbawienia dla siebie i dla zakonu.
— Nie daj, Boże! — zawołał po rycersku — abym ujechał z pola, na którem tylu padło walecznych!
Małoco później dosięgnął go miecz nieprzyjacielski w pobliżu wsi Tannenberga. W tym samy czasie poległ W. Marszałek zakonu Walenrod pod Grunwaldem. Wraz z nimi padli
Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/51
Ta strona została przepisana.