Strona:Stefan Gębarski - W szponach pruskiej Hakaty.pdf/52

Ta strona została przepisana.

prawie wszyscy bracia zakonni. Z siedmiuset „białych płaszczów“ ocalało tylko piętnastu. Wszystko prawie wojsko krzyżackie zwyczajem wieku przyklękło prosząc o łaskę. Zaledwie garstka rozbitków, rzucając broń i chorągwie, zdołała umknąć drogą ku taborowi W. mistrza, aby ją wskazać swoim pogromcom.
Po skończonem już dziele na polu bitwy, rozbiegły się wojska zwycięzkie w pogoń po okolicy. O pół mili na zachód od Grunwaldu popadł im w ręce cały tabor krzyżacki. Oprócz schronionych tam niedobitków znaleziono w nim „wiele tysięcy“ wozów z zapasami wszelkich potrzeb wojennych. Zdziwiły osobliwie wozy z mnóstwem pochodni smolnych i żagwi do wzniecania pożarów. Nie brakło nawet wozów z łańcuchami i pęt na przyszłych jeńców polskich. Przydały się one teraz na pojmanych panów zakonnych.
Do przyszłej uczty zwycięztwa nad Polakami stały w krzyżackich namiotach i na wozach krzyżackich ogromne beczki z winem, z których teraz chłodzili się Polacy. Aby wojska zwycięzkie nie upiły się niem, kazał król Jagiełło coprędzej pozbijać obręcze z beczek i wytoczyć wino na ziemię. Spływające ze wzgórzów ku łąkom wsi Grunwaldu, zmięszało się wino z płynącą tamtędy posoką ludzi i koni. Więzy spodziewanej niewoli wojsk królewskich zaciężyły teraz na samychże Krzyżakach, a wino