Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII
PRZEDMOWA.

dy. Był to Polak wynarodowiony. Widząc w towarzystwie natchnienie świętego zapału, nie śmie stawić się wprost przeciw niemu, ale nieznacznie miesza się do zabawy, rzuca od czasu do czasu żartobliwe słówka, zdobywa się na dowcip, ducha swego przybiera w tę najniższą i najpospolitszą formę, która obudzą podziwienie gawiedzi. Tym sposobem umorzywszy wzruszenie wzrosłę, rozdziela gromadę na dwie połowy, stara się oderwać młodzież od starców, prawi jednym smalone duby, śmieje się ze zbytecznej roztropności drugich, zachęca do hulanki i picia. Wszyscy cisną się do niego, otaczają go, radzi że się znalazł między nimi, pytają, zkąd przybył. On im na to odpowiada że tam ojczyzna gdzie dobrze, i w jednej zwrotce streszcza filozofią materljalizmu. Chłopcy uderzeni skreślonym obrazem, zapytują czy jest gdzie na świecie kraj taki.
Dla rozwinięcia swej myśli, opowiada bajkę o szczurze, który przebrawszy się za proboszcza, kazał swoim współtowarzyszom bić ogonami w dzwony, zwołał katolików na mszę, i lud naznosił mu ofiar. Powieść ta zrazu narobiła śmiechu, ale wkrótce tknęło wszystkich, że jest w tem jakiś podstęp. Obudziła się nieufność bo każde wyrażenie tej poezij chociaż gminne było obmyślone, dobrane: poznano przychodnia z Brandeburgji, ze Zgorzelicy, jak ją zwią Polacy, z ziemi spalonej. Starcy postrzegli się naprzód, że godząc na religją ich kraju, chciał wysuszyć ostatnie źródło narodowości, poczęli krzyczeć, zwyczajnie jak starcy — po czasie. Natychmiast jednak cała gromada oburzyła się na cudzoziemca i zmusiła go do ucieczki.
Scena ta najmocniej ze wszystkich uderzyła młodego filozofa, Zobaczył on w rozprawiającym bałamucie istotną karykaturę samego siebie, poznał że ten chłop przestrojony. zupełnie to samo robił w niskim zakresie swojego działania, co on w sferze metafizyki i filozofji, zaprzeczając wszystkiemu, tłumacząc wszystko przez formuły filozoficzne. Postrzegł więc nad jaką stał przepaścią, i przejęty wstydem, boleścią i zgrozą chciał się rzucić na zwodziciela, ale już go nie było.
Apostazja i materjalizm ukazują się tu pod postacią gminną; poeta nasz spotka je i przedstawi później we wszystkich kształtach. Scena w karczmie, bezwątpienia piękniejsza i głębsza od podobnej karczemnej sceny w