Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
8
WACŁAWA DZIEJE.

Upadkiem strzaska drzewka — Bogaś nieśmiertelność
Spuścił na mnie, na duszę, myśl strzaskał ogromem:
Wzgardziłem tem co dawniej w oczach stało bóstwem,
Ojczyzną i miłością, przyjaźnią i domem,
Otoczyłem się waszą pokorą, ubóstwem;
Jam wiarą waszą świętą jak tarczą się składał —
I cóż stąd? jam nareszcie wiarę i was zbadał.
Chcecie, pokory suknie zawdziawszy na pychę,
Zamieniając pałace na ustronia ciche,
W duszy gmachach zarządzać — i chatą i tronem;
Mieszkańców ich jak ptaków łapiąc w szpon sokoli,
Sami zimni — bez serca — męczyć, gryźć dowoli?
Chcecie, martwi — spokojni jak klasztoru ściany,
Na czas nieczuli, jako na pył śmierci wianek,
Patrzyć zimnawo na łzy, gdy kto łzami zlany,
Albo gdy ginie człowiek — wolny lud — kochanek? —
Wam wolność, miłość niczem — płakać nie myślicie.
Ileż razy wam w duszy złorzeczyłem skrycie!
Wyrwałem się nakoniec! — lecz czarowne słowo
Wiary waszej i klątwy i modlitw i sztuki,
Wisiało, jak na włosie miecz, nad moją głową.
Drżałem żeby nie upadł! — dziś czas — dziś nauki —
O! dzisiaj już inaczej — rozumiem was mnichy —
Dzisiaj — żarty to żarty — wszystkich was zbadałem
W głos pytam: gdzie jest słowo co się stało ciałem?
W głos krzyczę: wiara wasza jest to dziecko pychy.

KSIĄDZ.

Panie, odpuść mu, bo on sam nie wie co robi.

MŁODZIENIEC.

Tyś rzekł, tylko za mało! Panie: serce dobij,
Którem tak ciężko zranił: oto treść modlitwy.
Wy mnichy, wy myślicie że choroby, bitwy
Tylko człowieka gubią!

KSIĄDZ.

Na krzyżu rozpięty,
Natchnij go mocą swoją, i przywróć mu zmysły!

MŁODZIENIEC, patrząc na grób.

Jezus Chrystus — znak krzyża — znak ofiar — znak święty!

(Z uniesieniem.)

Czemuż krwi twojej krople na ludzi nie prysły,
I mózgów im nie spalą wieczystem zażewiem?
Ot twój sługa — tyś cierpiał jak żaden z śmiertelnych,
A ten śmierć twoją święci w kantyczkach kościelnych,