« Chciałbym dłoń moją jeszcze podnieść nieudolną
« Na obronę praw naszych — a wtenczas mi zetnij
« Głowę Boże — a wtenczas niech olśnią te oczy,
« Niech sam wróg krew niewinną po ziemi rozbroczy,
« Ja będę najszczęśliwszy! — Mnie prawda pacierze
« Albo psalmów Dawida odświeżone żale
« Bardziejby w wiek przypadły — niż mowy — zachęty,
« A przecież słowa moje dziś od Boga dzierżę,
« Bóg raz jeszcze to serce roznieca w zapale.
« Mówić — prawo jest moje — obowiązek święty!
« Słuchajcież tedy bracia! — codzień z słońca wschodem
« Okropności zwiększają — pełne są więzienia
« Ofiar, niewinnych ofiar jak syn Abrahama.
« Dzieci nam zabijają — z niemi ród za rodem —
« Ojców w kajdany kują — giną pokolenia —
« Ledwie że ziemia pusta ostoi się sama,
« Prawa nasze zgwałcone jako kiedyś ludu
« Wybranego od Boga — podłość, nicią złotą
« W tkankę ojczystej sukni, podstępem się wdziera;
« Woła lud i ja wołam wszechmocnego cudu,
« Wołam co dzień do Boga, że niewinność gniotą
« Że lud jego — że naród — ojczyzna — umiera —
« Bóg cudów dziś nie czyni — a więc własnej sile
« Poruczeni jesteśmy — ratujmy — czas jeszcze.
« Wkrótce zapóźno będzie — bo znaki złowieszcze
« Wróżą zło — krzywd już tyle — i ofiar już tyle
« Ratujcie, bracia moi!
Zemsta wrogom naszym!
Łukasiński w kajdanach, Dobrogojski, inni —
Tysiączni naszej ręki wołają niewinni.
A więc czego się wahać — przetnijmy pałaszem
Ten węzeł który żadne słowo nie rozprawi,
Czwarty pułk jest za nami — cesarz w naszej sieci!
Jutro więc —
Niech się słońce w zachodzie zakrwawi!
Niech dłużej niż codziennie, szkarłat zorzy świeci —