Strona:Stefan Garczyński - Wacława dzieje.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.
51
CZĘŚĆ DRUGA.

W trzech stolicach: Królewcu, Krakowie i Wilnie
Orzeł z zamku powiewał — a ręką rozrosłą
Ująwszy flag tysiącznych sternikowskie wiosło,
Dwa morza zhołdowała — Północ i Południe!
Po tej wiośnie, niestety, — nieszczęśliwe grudnie,
Siły jej —

WACŁAW.

Dość już tego — wam zimnemi słowy
Kredensować i bluzgać — gdzie czynić wypada,
W wielkich rzeczach nie z myśli, z serca płynie rada.

NIEZNAJOMY do siebie.

Nie trafiłem, choć przecie jako szczur grobowy
W jego się ciało, myśli, i duszę wżerałem,
Spróbujmy teraz z większym przemówić zapałem.

DO WACŁAWA.

O gdybym klucz mógł znaleźć do serca podwoi!
Pokazałbym ci ducha ludzkiego narodu!
Dwa lata człowiek tylko ma serce za młodu,
Potem i w myśli nawet działania się boi,
Tobie ludzka przewrotność ledwie w słabem echu
Zdaleka znana była — lecz rozpatrz się bliżej!
Egoiści, obłudni, głupcy i nieszczerzy
Rozpatrz się tylko bliżej, a pełen pospiechu
Wciągniesz skarb twojej duszy do wiecznych kryjówek! —

(Jakoby myśl mu niespodziana przyszła.)

Ha!! — czy wierzysz w magnetyzm?

WACŁAW.

Nie widzę w tem grzechu!

NIEZNAJOMY.

Zmianę miejsca i czasu, dawniej czarem zwano,
Dziś głupstwem, przesadzeniem nazywa półgłówek.
A przecie, czem dla duszy, wieczór, noc lub rano?
Czym dla myśli granice? — Kiedy w mgnieniu oka
Przeszłość w czas terazniejszy zmienić dusza może,
Przez najciemniejsze do gwiazd przedrze się bezdroże
I w przyszłość strzelić umie źrenicą proroka.

WACŁAW.

Nie rozumiem dotychczas do czego to wiedzie.

NIEZNAJOMY.

Napomknąłem jedynie, że nie zawsze czarem
Co z czasu albo miejsca mija się rozmiarem.

(do siebie.)

Dziś wszystko ich sposobem tłumaczyć wypada!