Tylko jej dobrze pogroź a wnet będzie zdrowa.
Udanie! — sztuka kobiet! — a ty przyjacielu
Który żagle popuszczasz kaprysom dziewczyny...
Jak wieść gruchnie — przepędzi dom wojewodziny.
Księżnej pani i innych uszu dojdzie wielu,
Utracisz sławę twoją, dotąd utrzymaną,
Wiesz dobrze jak się wczoraj z takich rzeczy śmiano.
Być może — ale jednak podług Hagemana...
W ustach sina — na twarzy już blada jak ściana,
Księdza, księdza co prędziej. —
Zapóźno umarła!
Krzyczcie ze mną co mocy, co siły, co garła!
Biada, ah biada ojcom, gdy dzieci zabiją!
Giń obrazie — niech obłok przepaścistą szyją
Połknie senne zjawienia —
Rozdraźniłem serce.
Teraz tylko iskierkę rzuczać po iskierce...
Piątka — czwórka i wygrywa dziesiątka —
Cały bank pękł od razu; niech żyje ojczyzna!
Od ran, głodu, niewygód, lepsza to pamiątka,
Z resztą każdy czy volens czy nolens mi przyzna
Że złoto nie jest słowem.
Żarty, wolne żarty
Ale teraz bank ciągnij! —
Nie gram więcej w karty!
Rewanż nam dziś dać musisz.