Spełnione będą z czasem — lecz słuchaj — nie raniej
Aż całe pokolenie w proch się i kurzawę
Rozsypie ręką śmierci — w ten czas boje krwawe
Inaczej zrozumieją — honor, cześć wojskowa —
Owe bożyszcza wszystkich przejdą w pośmiewisko,
Ojczyzna, wolność, wiara, bitew będzie hasłem:
Wtenczas prawników zimnych na wiatr pójdą słowa,
Bentama, Benjaminów, zaginie nazwisko
I jak martwą tę czaszkę o kamień roztrzasłem
Ich nauka, ich formy, w zaburzonym czasie
Na prochy się rozprysną — wtenczas ludów massie
Przewodniczyć olbrzymi, wielcy ludzie muszą,
I powstaną poeci — natchnieni prorocy,
I lud jeden drugiemu pójdzie ku pomocy
A narody zostaną Stwórcy jedną duszą —
W myślach tylko odmienne! — Wtenczas działać przyjdzie!
A teraz? każdy niechaj utajony w wstydzie
Ręce swe założywszy zdaleka, swobodnie,
Zimnem okiem spogląda na męki i zbrodnię!
Otwórz więzienia wszystkie, ty który w rozumie
Wieszczów natchnienia dzierżysz, i spojrzyj w więzienia,
Przybliż się do serc młodych, jeśli z przeznaczenia
Serce ci w dział przypadło, i czuć mocno umie,
Komu te serca biją! — spytaj lud prostaczy,
Spojrzyj na naród cały w smutku i rozpaczy,
Dowiesz się że czas blizko i będzie inaczej. —
Nie każdy kwiat ginie w lecie,
Róża więdnie często w wiośnie,
Życie jako sen na świecie,
Ledwie zasniesz jużci po snie.
Ojcze, za córeczki wiano
Złóż na trumnę deski cztery
I łzę w oku — żal miej szczery,
Łzy przyjęte tam zostaną.
Domine, exaudi orationem meam!
Słuchaj? to są dla ciebie, dla nas głosy wieszcze.