Strumyk cicho mrucząc płynie,
Słowik nad strumykiem śpiewa;
Lecz młodzieniec, zapaleniec
Szuka dalej swojej straty
Minął strumień, chłód i kwiaty.
Smiech, zabawa — tańców wrzawa,
Ledwie miejsce śród natłoku,
Jeden tylko w kącie stawa,
Bladych liców ze łzą w oku,
I żałobnej, smutnej szaty!
To młodzieniec, zapaleniec,
Stanął — płacze serca straty!
Czegóż wzdychasz zapaleńcze!
Swiat ci się wkoło uśmiecha
Ja ci kwiatem czoło wienczę,
Czyż kochanka nie pociecha?
Próżne miłości wypłaty;
To młodzieniec zapaleniec,
On wciąż dawnej płacze straty.
Sen ci wieczny, żony, może
Przyjaciela zamknął oko?
Smutek i płacz cóż pomoże?
Przecież on wzdycha głęboko!
I młodzieniec, zapaleniec,
Jakby we łzy był bogaty,
Wciąż nieznanej płacze straty.
Czas się zmienił, ludzie z wiekiem,
Wiosna pierzchła, przyszła zima,
Ten co młodym był człowiekiem
Kij w zesłabłej dłoni trzyma.
Znikł młodzieniec, zapaleniec;
Starzec z niego wyrósł siwy!
Ale starzec był szczęśliwy!
On z wędrówki smutnej, długiej,
Szukając straty nieznanej,
O rodzinne trącił ściany
I rozpoczął żywot drugi.
Dziś weselne przywdział szaty,