Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

linja brzasku, dotarł do zrębów lasu. Świtało już na niebie, gdy zanurzał się w chaszcze u skraju dąbrowy. Roztworzyły się przed nim i zamknęły zpowrotem gościnne ich pierzeje. Zakryły go przed okiem ludzkiem drzew zielone spławy...