Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/133

Ta strona została uwierzytelniona.

Zola, demoniczny Huysmans, rozwiązły Prevost i lubieżny Pierre Louys. Wśród pisarzy innych narodowości poczesne miejsce zajmował Boccaccio i Pietro Aretino oraz współczesny commediante, zmysłowy i płytki Gabriele d’Annunzio, galwanizujący od czasu do czasu swą przewiędłą „sławę“ jakimś nowym błazeńskim pomysłem, który dzienniki europejskie podchwytują wlot i rozgłaszają po czterech rogach świata. Był i August Strinberg, silny i ponury skald Północy, i wielki mizogin, Otto Weininger.
Szczególnym pietyzmem otoczyła pani Amelja lirykę miłosną Safony z Lesbos. Utwory greckiej poetki w przekładach: polskim, francuskim i niemieckim zwracały na się uwagę wytworną i pełną smaku powierzchownością.
Osobny kącik przeznaczony był dla pisarzy — zboczeńców, których życie bogate w płciowe osobliwości i wykolejenia znalazło częściowe, bo hamowane względami na cenzurę, odbicie w utworach. Nie wszystko, z czem się tu można było spotkać, stało na poziomie sztuki; książki niektórych przedstawicieli tego rodzaju literatury miały chyba tylko specjalną, psychjatryczną wartość jako interesujące okazy zwyrodnień i zboczeń popędu płciowego.
Właśnie ku temu cichemu zakątkowi bibljoteki skierowała swego gościa pani Amelja. Tutaj z elukubracjami osławionego zwyrodnialca Sacher — Masocha sąsiadowały dwa tomy ujęte w oprawę z czerwonego safjanu. Tytułu ani nazwiska autora nie było na