Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
WIZYTA W PAŁACYKU PRZY UL. JASNEJ.

Antagonizm Pomiana i Pradery miał swoje dzieje. Był „organiczny“, zasadniczy — sięgał korzeniami spraw podstawowych, które wychodziły poza obręb osobistego stosunku dwóch wybitnych ludzi; konflikt ten jedyny w swoim rodzaju przekraczał granice prywatnego zatargu i wchodził na teren interesów ogółu: należał do kompleksu spraw publicznych, obchodził wszystkich, dotyczył każdej uświadomionej jednostki.
Dlatego cień, który padł na galerje pałacyku przy ul. Jasnej, zdawał się wydłużać czarne swe zasięgi daleko poza rubieże zacisznej siedziby ministra, zarzucając krepę ponurych zagadek na szlaki życia społecznego. Instynktownie odczuto, że zaszedł wypadek brzemienny w następstwa, że „sprawa Pradery“ była epilogiem walki toczącej się o pewne wartości nie od dziś i nie od wczoraj, finałem zmagań się o pewne zasady, tragicznem rozstrzygnięciem sporu, którego motywy powtarzają się perjodycznie poprzez wieki istnienia ludzkiego na ziemi. Odczuto — ale nie uświadomiono sobie w pełni. Do tego niestety społeczeństwo wtedy jeszcze nie dojrzało. Przeglądało coś z powodzi dziennikarskich artykułów, świtało w zgiełku broszur ad hoc, „objaśniających i analizujących“ tajem-