Strona:Stefan Grabiński - Cień Bafometa.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.

Wreszcie figury ustawiono. Chłopcy zdyszani, z trzęsącemi się od emocji rękoma zeszli z drabin.
— A tu w głębi — rozległa się ponownie komenda niestrudzonego szefa — umieścić jako tło dalsze Chrystusa w grobie z masy, a za Nim w półkręgu 12 apostołów z Judaszem Iskarjotą na czele! Niech przoduje niecnota! Niech się „pali ze wstydu szubienicznik! Dalej! Żwawo!... A to łotr z miedzianem czołem! A to handełes kosooki z mieszkiem!... Tu, tu! Tu pod trzosem szkaplerzy i dzwonkami z Loretu! No, nareszcie witryna zgrubsza zapełniona. A teraz możemy przejść do wykończenia całości i podkreślenia szczegółów. Grzesiek, rozrzuć tutaj na dole parę brewjarzy i mszałów! Pietrek, ruszaj po psałterze i ewangelje! Tam w szafce, w kącie! Ten kancjonał w skórce pomarańczowej ze złotym brzegiem na indyjskim papierze i z jedwabnemi zakładkami wysuniesz tu naprzód, przed samą szybę. Tak. Horae diurnae, rytuały i modlitewniki spiętrzyć w stos w pośrodku! Nie zapominajcie też o żelazkach do wypiekania opłatków i sercach wotywnych! Kasetę z przyborami do mszy św. umieścić tu w niszy! Przybić do nadpróżka dwa dzwonki akordowe z taśmami! Tu i tam niby od niechcenia porozstawiać kule szklanne do „Bożych grobów“, ampułki ze szkła i kryształu na tackach i pudełka do przechowywania hostji. Dobrze. Zawiesić na tym stojaku parę różańców! Z każdego gatunku po dwa egzemplarze! Dwa kokosowe, dwa szklanne, dwa kościane! Jeden z perłowej masy, jeden z koralu i po jednym luksusowym