Ta strona została skorygowana.
RZUCIŁAM KOŚCI.
Z dziką radością namiętnego gracza
Rzuciłam kości — aby rozstrzygały
O moim losie. Stało się — świat cały
Zda się ciężarem mnie swoim przytłacza.
Przegrałam. Wkoło współczujące twarze
Wpatrzone we mnie. Precz! ja się nie skarżę.
Do domu zdążam — gdzie nikt mnie nie czeka,
Nikt ze mną krzyża nie dźwignie sromoty,
Bo któżby zechciał w dzień jasnością złoty
Kwilić nad dolą jednego człowieka?
I tylko ujrzę w odbiciu zwierciadła
Bezradę, która mną całą owładła.
Boję się spojrzeć w zimne prawdy lice.
Pójdę, gdzie droga włóczęgom ubita.
Śmiech we mnie fałszem wybucha i zgrzyta,
Rażą mnie śmiechu głośne błyskawice...
A za mną życie szumi w słodkim gwarze
Tych, co wygrali — Nie! Ja się nie skarżę.