koszne... otoczony kultem dla tamtego, potrącający co dzień, co chwilę o liryczne wspomnienia o nim... A — a — a...
Wrocki (w posępnem zamyśleniu).
Więc nie zapomniała... A ja właśnie sądziłem, że małżeństwo z tobą wyleczy ją z tego chorobliwie egzaltowanego uczucia.
Norski.
Stało się wprost przeciwnie. — Na wiadomość o rozbiciu statku dostała nerwowego ataku, który powtarzał się przez parę tygodni; myślałem, że dostanie obłąkania... Gdy powróciła do zdrowia, włożyła tę przeklętą czerń żałoby. — Śmierć jego wzniosła w jej duszy kaplicę pamięci dozgonnej; pali się w niej wieczysta lampa uwielbienia bez granic i tęsknoty. On zginął — lecz zabójczy jad, który zatruł mi życie, nie przestał działać i po jego zgonie.
Wrocki.
A jednak trudno uwierzyć. Ty — niegdyś lew salonów, wytworny kawaler i świetny fechtmistrz, o którego względy ubiegały się wszystkie piękności stolicy — ty nie umiałbyś zdobyć serca choćby Róży Wrockiej?
Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/26
Ta strona została przepisana.