Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/77

Ta strona została przepisana.

Róża.
Tak — za krzywdę — czy ja zresztą wiem? Widzę, że się męczy przezemnie, że cierpi z mojej przyczyny — lecz nie współczuję z nim, przeciwnie — zdaje mi się raczej nienawidzę go. I tylko jeden wzgląd, jedyny powstrzymuje mię od zupełnego zerwania.
Wrocki.
Adaś.
Róża.
Tak — to dziecko dziwne — syn jednego z nich....
(Wrocki patrzy na nią w niemem zdumieniu).
Róża.
Tak — ja sama nie wiem. Stało się tego samego dnia. — Ryszard go instynktowo nienawidzi. Może niesłusznie... Nie wiem. (Po chwili namiętnie:) Lecz i on niema czystego sumienia — o nie! Widzę to, czuję... Chwilami przychodzą mi dziwne myśli na temat tego człowieka.
Wrocki.
Cóż znowu, Różo?