Norski.
Nie! Ja nie pozwolę. Lecz by cię upewnić, mimo wstrętu, sam spróbuję. (Nabiera z półmiska ryby i mimo protestów trockiego spożywa).
Wrocki (zawstydzony).
Ależ ja ci wierzę, Ryszardzie; nie bądźże dzieckiem.
(Norski zjadłszy, zapala papierosa i sięga po kieliszek z winem, który wypada mu z drżącej dłoni i tłucze się).
Norski.
Wybaczcie, że na chwilę zostawię was samych; zbyt się zdenerwowałem. Muszę przejść się trochę po ogrodzie...
(Chwiejnie odchodzi na prawo).
(W jadalni przez chwilę po jego odejściu zapanowuje przykre milczenie. Róża i Wrocki spoglądają na siebie zdumieni. Wśród tego Adaś zamyślony wstaje od stołu, wygląda przez otwarte okno w park, poczem wymyka się cicho drzwiami na lewo).
Róża (po długiej chwili do trockiego:)
Co to było?