Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/92

Ta strona została przepisana.

cami zanurzonemi w zjeżonych włosach wpatruje się błędnie w opowiadającego Adasia. Nagle, odruchem rzuca się ku niemu z wyciągniętą ręką. Wtedy Róża zastępując mu drogę, mówi podniesionym głosem:)
Róża.
Ani kroku dalej! Nie waż się dotknąć go temi rękami! Zdradziły cię twoje myśli okropne — myśli, których zabójczym jadem przepoiłeś całe otoczenie, zatrułeś nawet duszę tego dziecka! (Po chwili:) Prandota nigdy nie wstąpił na pokład „Albatrosa“! Zanim zdołał to uczynić, zginął tutaj, w tym domu z twojej ręki! Otrułeś go w sam dzień odjazdu!
Norski (chwiejąc się pod ciosem oskarżenia, chrapliwie:)
Oszczerstwo! Dowody! Dowody!
Róża.
Dowodów chcesz? Dostarczę ich! Rozrzucić każę ten nasyp dziecka, rozkopać ziemię pod murem i znajdę...
(Niemal z krzykiem:) Zaraz! W tej chwili!....
Norski (momentalnie zmieniając wyraz twarzy, przemaga się wewnętrznie i opanowuje; w oczach jego lśni twarde, nieugięte postanowienie; krokiem szybkim, męskim przystępuje do krzy-