cyjne w cieniu pieca koło jakiejś niewiasty w wieku nieokreślonym. Osoba znać była nerwowa, wnosząc ze specyalnego tic’u w kątach ust i ruchów wypadliwych. Kluczce zrobiło się nagle ogromnie jej żal i postanowił ukoić niespokojną sąsiadkę.
— Pani Dobrodziejka — pochylił się ku damie, przybierając wyraz pełen niemal seraficznej słodyczy — prawdopodobnie bardzo poddaje się nastrojowi podróżniczemu?
Dama zaskoczona znienacka popatrzyła nań trochę obco.
— Poprostu — tłómaczył jedwabistym głosem p. Agapit — poprostu cierpi czcigodna pani na t. zw. febrę kolejową. Znam to, łaskawa pani, znam aż nadto dobrze. Ja również do dziś dnia, chociaż niby w tej materyi bywalec, nie mogę jakoś zapanować nad środowiskiem kolejowem. Działa na mnie ciągle z jednakową siłą.
Kobieta spojrzała łaskawiej.
— Istotnie czuję się trochę podniecona; może nie tyle czekającą mię jazdą, ile niepewnością, jak sobie dam radę po przybyciu do celu. Nie znam zupełnie miejscowości, do której zmuszoną jestem jechać, nie wiem, do kogo się zwrócić, gdzie przenocować. Chodzi
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/109
Ta strona została uwierzytelniona.