— Hotele, kochany panie, czy są jakie hotele?
— Zaraz... zaraz będą... Są! 2 zajazdy, 1 gospoda pod „Czapką Niewidką“ i hotel „Imperial“. To dla nas! Otóż hotel „Imperial“ — tuż koło dworca na prawo, 2 minuty drogi — słoneczne, duże pokoje od 3 K. w górę — obsługa pierwszorzędna, opał stosownie do żądania, elektryka, winda, łaźnia parowa na dole — 3 minuty drogi powolnym, spokojnym chodem — obiady, kolacye, kuchnia domowa znakomita. Mein Liebchen, was...
Tu ugryzł się p. Agapit w język, oryentując się, że w zapale informacyjnym posunął się za daleko.
Dama promieniała:
— Dziękuję panu, serdecznie dziękuję. Czy pan jest zawodowym informatorem przy tutejszej stacyi? — zagadnęła, wydobywając z torebki portmonetkę.
Kluczka zmieszał się.
— Ależ nie, proszę pani. Proszę mnie nie uważać za agenta biura informacyjnego. Ja tylko tak z amatorstwa, z czysto idealnych pobudek.
Z kolei ją ogarnęło zakłopotanie.
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.