Na dworcu towarowym, w starym, dawno z obiegu wyszłym wagonie pocztowym zgromadziło się jak zwykle na pogawędkę kilku wolnych od służby kolejarzy. Było trzech kierowników pociągu, starszy kontrolor Trzpień i zastępca naczelnika stacyi Haszczyc.
Ponieważ październikowa noc była dość chłodna, więc zapalili ogień w żelaznym piecyku, którego rurę wypuszczono w otwór dachu. Szczęśliwy ten pomysł zawdzięczało grono inwencyi kierownika świty, który osobiście sprowadził rdzą już przeżarty ogrzewacz wyrzucony z jakiejś poczekalni i przystosował go wybornie do zmienionych warunków. Cztery drewniane, podartą ceratą obciągnięte ławki i stół ogrodowy o trzech nogach i szerokiej jak tarcza płycie uzupełniały urządzenie wnętrza. Nad głowami siedzących zawieszona na haku latarnia rozsiewała po twarzach przymglone światło półmroku.
Tak wyglądało „kasyno kolejowe“ funkcyo-
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/139
Ta strona została uwierzytelniona.