Młody człowiek miał minę surową, niemal skupioną. Wyprostował się, naciągnął sztywnie służbową bluzę i wstąpił uroczyście na platformę maszyny.
— Zajeżdżaj pan na stacyę!
Grot milcząco zawinął korbę, puścił w ruch heble: pociąg ruszył.
Dumny z odniesionego tryumfu asystent skrzyżował po napoleońsku ramiona i odwrócony lekceważąco od maszynisty i kotła, zapalił papierosa.
Lecz sukces był tylko pozorny. Bo oto pociąg przeleciał z szumem mimo peronu i zamiast zatrzymać się przed stacyą, ujechał znaczny kawał poza nią, by tu dopiero, dymiąc wszystkiemi parami, przystanąć na odpoczynek.
Urzędnik zrazu nie zoryentował się; dopiero spostrzegłszy na lewo poza sobą budynek stacyjny, rzucił się groźnie ku maszyniście:
— Czyś pan zwaryował? Zatrzymywać pociąg w czystem polu! Albo masz pan bzika lub piłeś dziś za dużo! Proszę natychmiast zawracać!
Grot ani drgnął, nie ruszył się z miejsca. Wtedy urzędnik odsunął go gwałtownie od kotła i zająwszy jego stanowisko, puścił kon-
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.