Gorliwość kolejarzy cechowała widoczna chęć przezwyciężenia tajemnej rozterki, która wkręciła się ukradkiem w wyborny mechanizm. Każdy dwoił się i troił, by gwałtem przydusić denerwującą zmorę, utrzymać wymarzoną do automatyzmu sforność pracy, żmudną lecz bezpieczną równowagę funkcyi.
Była to przecież ich dziedzina, ich „rejon“ uprawiany od wielu lat pilnej praktyki, teren, który, zdawało się, znali par excellence na wylot. Byli przecież przedstawicielami tej kategoryi pracy, tego zakresu czynności życiowych, gdzie dla nich wtajemniczonych nic nie winno było pozostać niejasnem, gdzie ich, reprezentantów, jedynych wykładników całej skomplikowanej sieci zajęć nie mogła, nie powinna była zaskoczyć jakakolwiek zagadka. Wszakże wszystko od lat obliczone, zważone, odmierzone — wszakże wszystko, choć złożone, nie przekraczało ludzkich pojęć — wszakże wszędzie dokładność umiaru bez niespodzianek, regularność powtarzających się zajść, obliczonych z góry!
Poczuli się tedy niejako do solidarnej odpowiedzialności wobec zwartej masy podróżnych, którym należało zapewnić spokój i bezpieczeństwo zupełne.
Tymczasem wewnętrzna ich rozterka udzie-
Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/39
Ta strona została uwierzytelniona.