Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

jakiejś stacyi po drodze — nie wiedział. Wyjechał skądś i zdążał dokądś — oto wszystko, co można było w tej sprawie powiedzieć...
Poprawił się na poduszkach, wyciągnął nogi przed siebie i zapalił cygaro. Miał uczucie niesmaku, niemal wstrętu. Podobnych wrażeń doznawał zawsze na widok konduktora lub wogóle któregoś z kolejarzy. Ci ludzie stali się symbolem pewnych braków czy niedoborów, ucieleśnieniem niedoskonałości, jakie widział w ustroju pociągu i ruchu kolejowym. Szygoń rozumiał, że swoje wyjątkowe rekordy odbywał pod wpływem sił kosmicznych, żywiołowych, dla których realizacya we formie jazdy kolejowej była dziecinnym kompromisem, wywołanym przez warunki terenu i ziemskiego środowiska. Zdawał sobie aż nadto dokładnie sprawę, że gdyby nie ta smutna okoliczność, iż jest przykuty do ziemi i jej praw, wędrówki jego przybrałyby postać bez porównania bujniejszą i piękniejszą, porzucając utarty szablon i metodę.
A właśnie pociąg, kolej i jej funkcyonaryusze uosabiali dlań tę ciasną formułę, to błędne koło bez wyjścia, z którego on człowiek, biedny syn ziemi napróżnoby usiłował się wyłamać.
Dlatego pogardzał tymi ludźmi, czasem nie-