Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

nie konstelacyi Herkulesa, względnie Centaura.
— Filologia na usługach astronomii. Parbleu! Tęgo!
— Głupiś, mój kochany! Przejdźmy do ruchów ubocznych. Słyszałeś coś kiedyś o ruchu precesyjnym ziemi?
— Może i słyszałem. Lecz cóż nas to wszystko obchodzi? Niech żyje ruch kolejowy!
Szygoń wpadł w pasyę. Podniósł ciężką swą jak młot rękę i spuścił gwałtownie na głowę kpiarza. Lecz ramię przecięło tylko powietrze: intruz zczezł gdzieś jak kamfora; miejsce naprzeciw nagle opustoszało.
— Che, che, che! — zarehotało coś w drugim kącie przedziału.
Szygoń odwrócił się i spostrzegł „naczelnika“ siedzącego w kuczki między oparciem a siatką; skurczył się jakoś ogromnie i wyglądał na karzełka.
— Che, che, che! A co? Będziemy grzeczni na przyszłość? Chcesz ze mną dalej gadać, to zachowuj się przyzwoicie. Inaczej nie zlezę. Pięść, mój kochany, to za ordynarny argument.
— Dla tępych osobników jedyny; innymi nie przekonasz.