Strona:Stefan Grabiński - Klasztor i morze.djvu/26

Ta strona została przepisana.

zakonnego posłuszeństwa i karności. Wyrwanej nagle zrządzeniem losu z gniazda rodzinnego, gdzie otaczały ją uwielbienie rodziców i miłość Jana, rozpieszczonej przez ubóstwiające ją otoczenie, rozkapryszonej przez dobrobyt i wygody pannie trudno było przyzwyczaić się do klasztornego trybu. I chociaż głęboka, po przodkach odziedziczona religijność nakazywała posłuch dla woli wyższej, chociaż umartwiane przez włosienicę i nocne czuwania ciało upadało nieraz pod razami zakonnej pletni, przecież buntowała się nieustępliwa dusza, odprężając się łukiem rokoszu przeciw zwierzchniczym nakazom. Potem, po 21 roku życia, po złożeniu ślubów pojedynczych przyszło chwilowe ukojenie: spokorniał duch, poddało się skruszone kilkuletnią każnią ciało. W siostrze Agnieszce zaczęły rozwijać się cnoty klasztorne, zakiełkowało szczere zainteresowanie dla mistycznego życia, obudziły się ambicje zakonne. W nagrodę otrzymała z rąk ksieni swój pierwszy urząd: została magistrą nowicjuszek i kierowniczką chóru. Głęboka muzykalność i piękny kontraltowy głos młodej mniszki znalazły w tej dziedzinie klasztornych zajęć wdzięczne i wzniosłe zadanie. Lecz wkrótce przyszły na nią ciężkie chwile: wróciły pokusy i uderzyły na słabe ciało z podwójną furją. Pod zakonną szatą ocknęła się dawna Hanka, piękna, na-