Strona:Stefan Grabiński - Klasztor i morze.djvu/38

Ta strona została przepisana.

— Oto mój ogródek liturgiczny, siostro — przerwała milczenie Benigna.
I wskazała na kąpiące się w słońcu kwiaty i zioła.
— Piękna i bogata kolekcja — pochwaliła Agnes, przypatrując się jakiejś roślince o gronkach różowawych na włochatej łodydze. — Co to za kwiat?
— To czarnokwit — zioło poświęcone św. Stefanowi. A ten kwiat obok o barwach miedzianych, gorzki w posmaku i aromatyczny — to wrotycz, przyjaciel skał i kamieni — środek niezawodny na kurcze nerwowe. Sąsiadujące z nim różowe i białe zawilce są, podobnie jak lilje, symbolem dziewictwa; tulipany, dzwonki i słoneczniki przypominają kształtami i barwą monstrancję, rosnąca opodal cierpiętnica — passiflora naśladuje narzędzia Męki Pańskiej. Ów skromnie kryjący się w cieniu towarzyszy kwiatuszek — to baldrjan czyli koziołek lekarski poświęcony św. Jerzemu; odwar z niego wypity leczy choroby nerwowe.
— Jak widzę — przerwała jej z uśmiechem wikarja — pielęgnujesz twe ziółka, siostro, nietylko przez wzgląd na ich symbolikę liturgiczną; przy doborze kwiatów kierujesz się też celami praktycznemi.
— Naturalnie, siostro, naturalnie; zastosowuję je w miarę potrzeby też jako lekarstwa