Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/117

Ta strona została uwierzytelniona.

Wtedy spostrzegł wystającą z wewnętrznej kieszeni jego żakietu fotografję Stachy... Ból ostry, przenikliwy zatargał nim do posad i skrzepł gdzieś zmrożony momentem grozy. Utopił spojrzenie szalone od gniewu i męki w twarzy rywala....
Lecz ten już mu na nie nie odpowiedział — znieruchomiale oczy jego zaszły już od chwili bielmem śmierci.