— Czy nie przypomina panu trochę florenckiego Ponte Vecchio? — zapytała.
— Tamten jest trójdzielny — odpowiedziałem.
— Chodzi mi o partje górne.
— A tak, oczywiście — przyznałem — oba są zabudowane, zwłaszcza ten we Florencji.
— Te sklepy i bazary, te budy jarmarczne rozbite nad wodą mają w sobie coś tak oryginalnego...
— Przemawiają do przechodnia wieku XX. z lapidarna swadą przeszłości. Może chce Pani przejść się tamtędy?
— Właśnie chciałam to Panu zaproponować; lubię czasem taką przechadzkę pomiędzy pierzejami rozkrzyczanych sklepów.
Opuściliśmy nasz cienisty przytułek i niebawem znaleźliśmy się na łuku mostu. Otoczyła nas atmosfera hali targowej. Wąską uliczkę między dwoma rzędami bazarów wypełniał skłębiony malowniczo tłum. Przeważały kobiety: smukłe, rasowe mieszczanki w charakterystycznych, czarnych szalach z frendzlami. Ich zgrabne, często w ogniste wstążki przystrojone główki pochylały się z zainteresowaniem nad próbkami towarów
Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.