Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

ti, purpurową granatinę lub krzepkie nostrano z pobliskich winnic rodem. Gondoljerzy w pomarańczowych koszulach i szerokich, czarnych kapeluszach nagabywali przechodniów, proponując przejażdżkę na Lido, wyspy Św. Michała, Murano, Burano lub uroczą isola di S. Francesco del Deserto. Beppo uśmiechnięty i zadowolony, że nas wyprzedził, już czekał w malowniczej pozie wsparty o wiosło na wyżce swej Rondinelli. Skierowałem na Inezę pytające spojrzenie. A ona schodząc do łodzi zgrabna i wytworna, w obcisłej, satynowej sukni koloru bleu foncé, określiła cel jazdy w dwóch słowach:
San Michele!
— Na Wyspę Cmentarna? — zapytałem, zajmując obok niej miejsce w gondoli. — Dlaczego właśnie tam?
Podniosła na mnie zdziwione oczy:
— Był Pan tam już może?
— Nie, nie bylem — odpowiedziałem, patrząc na nią zamyślony — lecz widzi Pani, nie lubię cmentarnych zaciszy.
— A jednak warto obejrzeć; w klasztorze