Chwyciła mię za rękę i odpowiedziała z akcentem zdumienia:
— Skąd Panu przyszło to na myśl właśnie w tej chwili? Czyżby umiał Pan czytać w cudzych duszach?
— Narzuciło mi się to jakoś tak znienacka, że nie mogłem się oprzeć. Czasem pewne myśli nadciągają niewiadomo skąd i dlaczego.
Zaprzeczyła żywo:
— O nie! Pan się myli w tym wypadku. To ja w tej chwili myślałam o starej cygance z Asturji, która mi wywróżyła przedwczesną śmierć męża.
— A zatem myśl Pani przeniosła się na mnie — wyciągnąłem wniosek.
— Do you know something about painter — medium Luigi Bellotti?[1] — usłyszeliśmy nagle oboje wyraźny fragment rozmowy prowadzonej przy sąsiednim stoliku.
Siedziało tam dwóch mężczyzn: jeden w pepitkowym garniturze z monoklem w oku, o charakterystycznych dla Anglików rysach starannie wygolonej twarzy i drugi znacznie słabiej akcentujący swą przynależność szczepową.
- ↑ Czy wie Pan co o malarzu-medjum L. B.?